Tak się składa, że mam dość przykre doświadczenia w tym temacie. Toksyczni ludzie mocno wpłynęli na to, gdzie znajduję się w życiu. I w sumie bardzo im za to dziękuję.
Jak rozpoznać toksyczną relację
Zacznijmy od tego, jak rozpoznać toksyczną relację. Niezależnie czy chodzi o obcowanie z toksycznymi ludźmi w pracy czy w domu, jest kilka rzeczy, które pomagają określić, że w danym środowisku jest coś nie tak.
Jednym z takich wskaźników jest to, że po kontakcie z taką osobą czujesz się jakbyś była/był fizycznie zatruta/zatruty.
Nie umiesz się pozbierać.
Bez przerwy rozpamiętujesz to, co zostało powiedziane.
Nie potrafisz się na niczym skupić.
Takie doświadczenie odbiera całą radość życia.
Poczucie winy i odpowiedzialności
Będąc w środku takich emocji trudno dostrzec, że coś jest nie tak. Zwłaszcza jeśli tkwisz w toksycznym układzie od jakiegoś czasu, jesteś przyzwyczajona/przyzwyczajony, aby szukać winy w sobie.
To kolejny ważny indykator.
Wyrzuty sumienia, poczucie winy, branie odpowiedzialności za „naprawianie” danej sytuacji to kolejne elementy, po których możesz rozpoznać, że jesteś ofiarą toksycznej relacji.
Toksyczni ludzie – jak sprawić, aby przestali rujnować Twoje plany
Wyrwanie się z jakiegokolwiek dysfunkcyjnego układu wymaga olbrzymich pokładów energii. Ale czasem nie ma innego wyjścia. W dzisiejszym odcinku opowiadam na przykładzie Izy jak toksyczni ludzie w pracy potrafią odebrać motywację i co zrobić, aby ją odzyskać.
W podcaście wspominam o książce „When to Walk Away: Finding Freedom from Toxic People”. Opowiada o tym, dlaczego – zamiast podejmować niemożliwe zadanie zaspokojenia toksycznych ludzi – powinniśmy poświęcić energię jedynemu wartościowemu wysiłkowi, które zostało nam dane.
Wypełnieniu zadania, z którym przyszliśmy na świat.
A to znaczy inwestowanie w ludzi, którzy są jej warci. Stąd moje pytanie: – czy masz w swoim otoczeniu osobę, dzięki której robisz więcej tego, co czyni Cię szczęśliwą/szczęśliwym?
Uwolnienie się spod toksycznego wpływu
Nawet jeśli tkwisz w toksycznym układzie czy to w pracy czy rodzinie – pamiętaj, że nie musi być cały Twój świat. Szukaj ludzi, którzy dodają Ci skrzydeł. Patrzą na świat przez pryzmat podobnych wartości. Chcą robić różnicę, pomagać, czynić dobro, wspierać.
Kiedy zrozumiemy, że są na tym świecie ludzie, którym zależy – znacznie łatwiej znaleźć w sobie odwagę, aby wykorzystać dar, który został Ci dany.
Ściskam,
Kasia
Dzień dobry Pani Kasiu. Piszę z nadzieją,że odczyta Pani tę wiadomość,chodź temat był realizowany już jakoś czas temu. Od zawsze mam bardzo duży problem z wiarą w siebie. Od końca września zmieniłam pracę na inne przedszkole,w którym chodź są dobre zarobki obowiązki i odpowiedzialność za dzieci stoi tylko na jednej osobie, a raczej zrzuca ją na mnie osoba z którą pracuje jeśli tak można w ogóle napisać. Sytuacja jest bardzo trudna, ponieważ osoba z którą pracuje ciągle podcina mi skrzydła, porównuje do osoby z którą pracowała wcześniej. Ma ją za ideal, mnie niestety za nikogo mimo moich starań. Jest to bardzo przykre dla mnie,a ja nie potrafię jej odpowiedzieć i obronic się. Oprócz tego nie podoba mi się jak funkcjonuje cała placówka z dyrekcją. Zastanawiam się czy nie zawalczyć i porozmawiać z tą dziewczyną o której pisze, czy zrezygnować z końcem umowy. Proszę o pomoc w rozeznaniu.
Brak wiary w siebie i toksyczna osoba w pracy to trudne połączenie i wcale się nie dziwię, że powoduje tyle zmartwień i stresu 🙁 Z drugiej jednak strony mocno wierzę w to, że te najtrudniejsze życiowe lekcje są właśnie tymi, które najwięcej nas uczą i prowadzą do największej wewnętrznej zmiany. Takiej, którą można przeprowadzić dla siebie 🙂
Po pierwsze: niejasny podział obowiązków w pracy zawsze generuje napięcie w zespole. Rolą kierownika/managera/dyrektora jest jego jasne zakomunikowanie. Jeśli piszesz o tym, że „odpowiedzialność za dzieci stoi na jednej osobie”, a ta osoba zrzuca ją na Ciebie to bardzo niezdrowa sytuacja, która wymaga wyjaśnienia. Po drugie: nikt nie ma prawa podcinać Ci skrzydeł czy podważać Twoją wartość, bo jesteś inna niż była koleżanka. To świadczy wyłącznie o dysfunkcji osoby, która wyraża w ten sposób swoje zdanie. Skoro ZOSTAŁAŚ ZATRUDNIONA na dane stanowisko to znaczy, że okazałaś się najlepszą z kandydatek, więc takie wypowiedzi są wyłącznie toksyczne.
Najbardziej daje mi do myślenia to co piszesz w tym miejscu: „jak nie potrafię jej odpowiedzieć i obronić się”. To znaczy, że być może ta sytuacja jest kalką jakiejś wcześniejszej sytuacji/doświadczenia, przez które przechodziłaś. Przez to niesie za sobą określony ładunek emocjonalny, który trzyma Cię w danym schemacie.
Jeśli patrzeć na tą sytuację wyłącznie z poziomu racjonalnego, to nie masz tu sobie nic do zarzucenia. Mówisz tej koleżance, żeby znalazła sobie inną ofiarę, bo nie zamierzasz jej wysłuchiwać, rozmawiasz z dyrekcją o zakresie swoich obowiązków i odpowiedzialności i otwarcie je komunikujesz. Kropka.
To jednak w tym przypadku nie jest takie proste, bo za tą całą sytuacją stoi COŚ INNEGO, co nie pozwala Ci zareagować właśnie w ten spokojny i racjonalny sposób. Coś co wzbudza poczucie winy. Co nie pozwala Ci się bronić – a nawet, że Cię mrozi i nie potrafisz zareagować. To BARDZO trudne i bardzo mi przykro, że przez to przechodzisz 🙁 Niestety „przełączenie” się z poziomu emocji na logikę wcale nie jest proste i często wymaga przepracowania, a na pewno obserwowania i zrozumienia, co tak naprawdę za tym stoi.
Możesz tą (bardzo trudną) sytuację potraktować jako lekcję i spróbować dociec co tu tak naprawdę się dzieje (dlaczego reagujesz w dany sposób, dlaczego to wzbudza tak ogromny opór, skąd bierze się ta blokada, jakie emocje Ci towarzyszą i dlaczego). Możesz też szukać sposobu, aby się z niej uwolnić. Na pewno jest tak, że im szybciej odrobimy daną lekcję tym lepiej, bo w końcu przestanie się powtarzać. Z drugiej jednak strony sama musisz ocenić, czy czujesz się w danym momencie na siłach…
Mam nadzieję, że moja wiadomość choć trochę pomogła. Chciałabym móc zrobić więcej. Jeśli masz jeszcze jakieś pytania lub podejmiesz swoją decyzję koniecznie daj znać!
Dzień dobry, minęło już kilka miesięcy, więc jeśli nic nie zmieniło się w Pani pracy, zmienić ją. Pieniądze są ważne, ale bez przesady. Uciekać jak najdalej i nie tracić energii na budowanie poprawnych relacji.
Jestem w toksycznym w związku. Jesteśmy małżeństwem od 30lat.
Mam syna który ma dwoje dzieci i mieszka 30km.od nas.Mam córkę z porażeniem w stopniu umiarkowanym. Kochamy córkę bardzo i dbamy o nią. Mąż jest starszy o de mnie. Oboje jesteśmy już na emeryturę. Mąż ma kilka chorób ale przypisuje sobie dużo więcej. Trzy lata temu miałam operacje kręgosłupa. Po sanatorium i rehabilitacji trochę doszłam do siebie. Wszystkie obowiązki przeszły na mnie.Mamy działkę rekreacyjną powiem nawet że piękną z piękną altaną.I jedyną letnią odskocznią jest pobyt na niej oczywiście razem z córką. Samochodem jeżdżę już b.długo i sama o niego muszę „dbac”.Zakupy robię sama ,bardzo często robię zakupy w aptece ponieważ Mąż ciągle oprócz lekarstw które musi brać „wyszukuje” innych w internecie .Od kilku lat ztwierdzłam iż Mąż jest osobą toksyczną. Od roku leczę się na depresję. Ale trudno mi ją pokonać. Tkwię w tym toksycznym związku bo nie mogę zmienić mojej sytuacji. Jest mi bardzo ciężko co dziennie przeżywam uwagi i decyzje męża jak mam postępować. Każdego dnia boję się odezwać i poruszać jakiś temat ponieważ mąż zaraz powtarza rzeczy które kiedyś się zdarzyły. wówczas wycofuję się i zamykam się w pokoju i w tedy jestem sama z sobą. Lubię być sama z sobą w ciszy. Przepraszam, że tak dużo opisałam ale jest już mi lżej. Halina.