Od czego to się wszystko zaczęło?
Kilka dni temu dostałam od Kasi wiadomość, w której poprosiła mnie, bym opowiedziała Wam swoją historię. Przedstawiła mnie jako „osobę, która odnalazła równowagę i szczęście w życiu oraz świetnie godzi wszystkie swoje role” – jak coś takiego przeczytałam to od razu poczułam się „fajniejsza” – hi,hi. Chociaż, żeby nie było, znam swoją wartość .
Opisała mnie: „Paulina jest przedsiębiorczą i piękną dziewczyną. Wyróżnia ją wyjątkowa samoświadomość i intuicja. Gdy zaczęłyśmy się spotykać czuła się uwięziona w czterech ścianach, niespełniona i smutna. Emocje zajadała słodyczami. Po kilku tygodniach dokonała ogromnej przemiany. Stała się pewniejszą siebie, uśmiechniętą i pełną energii kobietą. Od kilku miesięcy z powodzeniem prowadzi własną firmę Akademia Smyka” – pomyślałam „wow!”, no ale cóż… Jak tak patrzę z perspektywy czasu… hm…Powiem Wam, że to jest prawda!
Kasia: Przy którymś z naszych ostatnich spotkań stwierdziłaś “zrozumiałam, że sama muszę o siebie zadbać, nikt inny tego nie zrobi”. Co w Twoim życiu zmienił diet coaching?
Paulina: Dla mnie diet coaching to były rozmowy… Dużo rozmów, dużo przemyśleń. Nagle okazało się, że moim problem nie jest to, że nie wiem CO JEŚĆ, ale moja psychika, niska samoocena i brak świadomości jak jestem ważna. Współpracowałyśmy z Kasią jakiś czas temu, to była seria rozmów dłuższych lub krótszych – zależało to od tego, czego JA w danej chwili potrzebowałam. I właśnie…nagle okazało się, że istnieje JA, które jest niezaopiekowane, które czuje się niekochane, niechciane i w ogóle do bani. Byłam świeżo po studiach, moje trzyletnie dziecko poszło do przedszkola, a ja bezskutecznie szukałam pracy .
I najpierw napiszę Wam jak to było z pracą. Kasia zadała mi proste pytanie: „Kim chciałabyś być, tak najbardziej?”, a ja jej odpowiedziałam, że to na pewno nierealne, ale chciałabym mieć swoją firmę, prowadzić różne zajęcia dla dzieci. Na to Kasia: „Aha, to jest Twoje marzenie, wysoko mierzysz, a co jeszcze by Cię zadowoliło?”. Wtedy ja jej napisałam, że bycie nauczycielką, bycie przedszkolanką, praca jako niania mogłaby też być – ważne, żeby była to praca z dziećmi. Kasia na to: „To działaj!”
Pamiętam, że to był impuls i tak po kolei, przez kilka miesięcy, około pół roku przeszłam po szczebelkach do celu. Najpierw byłam nianią, potem pracowałam w niepublicznym punkcie przedszkolnym, po miesiącu pracy ktoś mi szepnął „spróbuj starać się o dofinansowanie” – hm…i tak ruszyła maszyna. Długo trwały procedury, ale 14-go października 2016 roku otworzyłam Akademię Smyka i do dziś prosperuje świetnie.
Jak widzicie, Kasia pozwoliła mi spojrzeć szerzej na moje życie, pokazała mi, że moje problemy z odżywianiem wynikają z braku samoakceptacji, z braku porozumienia z mężem – nie umiałam z nim rozmawiać wprost o tym co czuję. On wtedy też miał trudny okres, ale powiedziałam mu „idź do pracy, która nie daje dużo kasy, tylko daje dużo frajdy” – w tej chwili jest przedstawicielem w firmie odzieżowej i w końcu! nie pracuje fizycznie. Nie powiem, że nasze życie jest piękne i kolorowe, bo kłócimy się, krzyczymy i trzaskamy drzwiami dosyć często – (zwłaszcza ja jestem choleryczką) ale zawsze wszystko sobie wyjaśniamy do końca.
Kasia pokazała mi podłoże problemów z odżywianiem. Kiedy je znalazłyśmy, poprosiła mnie o zapisywanie tego co jem – miałam pisać godzinę, co, ile, i jak się po tym czułam. Potem analizowałyśmy to i Kasia powoli pomagała mi wprowadzać zmiany, ale takie zmiany, które nie były sztuczne. Wszystko miało sens i wszystko wypływało ode mnie. Ona pytała „Co możesz z tym zrobić?”, „Co byś chciała zmienić?”. Pytała jak chcę ćwiczyć i ile razy w tygodniu dam radę. Diet coaching to przede wszystkim kierowanie, wskazywanie drogi, która często jest trudna, ale warto ją przebyć dla samej siebie. Dziewczyny, pamiętajcie! JESTEŚCIE WAŻNE!
Kasia: Bardzo lubiłam nasze spotkania. Każde rozpoczynałaś od dawki mega energii i entuzjazmu. Każdy tydzień przynosił zmianę – wprowadzałaś nowe dania, pokonywałaś kolejne wymówki, dowiadywałaś się więcej o sobie samej. Co było największą zmianą podczas naszych spotkań?
Paulina: Odkrycie, że mam dużo czasu… haha. Wtedy mój dzień wyglądał tak:
8.20 dziecko do przedszkola,
8.30-14.00 robienie porządków i obiadu, odwiedziny babci, czasem koleżanki, TV,
14.30 dziecko z przedszkola
14.30 – wieczór: zabawy z dzieckiem, czekanie na męża z obiadem
Kasia powiedziała: „Może zaczniesz biegać?”, a ja na to: „Nie, bo nie mam kiedy. Wieczorem szkoda mi tracić czas jak mąż wróci, wolę posiedzieć z rodziną”, po chwili jednak roześmiałam się i powiedziałam: „Zacznę biegać po odprowadzeniu syna do przedszkola”- eureka! Normalnie odkrycie Ameryki. To były proste zmiany, które pokazały mi jak wygospodarować czas na to, co dla mnie istotne, na to, co mnie rozwija. Ważne też było, że sama ze sobą zaczęłam rozmawiać, przestałam być na każde zawołanie, zaczęłam wyrażać swoje pragnienia i pokazywać, że ja też mogę wyjść, mogę mieć chwilę odpoczynku od dziecka i to nie jest nic złego.

Zdjęcie kuchennej półki i lodówki, które Paulina z dumą przesłała kiedy pracowałyśmy nad zmianą diety.
Kasia: Co oprócz diety, zmieniło się w Twoim życiu w trakcie procesu diet coachingu?
Paulina: Praca – tak jak mówiłam wcześniej, podejście do siebie samej i do innych ludzi, potrzeba samorealizacji, robienie planu „co chcę osiągnąć. To jest świetne podejście, Kasia zmienia całe życie. Oddajcie się w jej ręce – WARTO!
Kasia: Niedługo po zakończeniu naszych spotkań zdecydowałaś się na podjęcie własnej działalności – założyłaś firmę, aby móc robić to co kochasz. Skąd wzięłaś odwagę do podjęcia tej ważnej decyzji?
Paulina: Szczerze? Powinnam teraz powiedzieć, że z siebie…, ale tak naprawdę to TWOJA zasługa, zasługa naszych długich rozmów i powolnego odkrywania siebie i własnych potrzeb. Po prostu pokazałaś mi, że warto iść krok po kroczku, że nie można przeskoczyć niektórych procesów, że na wszystko potrzeba czasu. Oczywiście Ty mnie nakierowałaś, a ja się rozpędziłam. Pomyślałam sobie „co mi szkodzi?” „jak nie ja to kto?”. „Nie popełniają błędów ci, co nic nie robią” – przestałam być perfekcyjna, zaczęłam swoje porażki traktować jak lekcję, jak nowe doświadczenie.
Kasia: Nie zgodzę się – to wyłącznie Twoja zasługa 😉 Ty podejmowałaś decyzje, działania. Ja tylko stałam obok, ale cieszę się że widzisz mnie w ten sposób 🙂 Teraz jesteś mamą, żoną, przedsiębiorcą. Do tego piękną, spełnioną kobietą. Co poradziłabyś osobie, która też chce pogodzić wszystkie te role?
Paulina: Skontaktować się z Tobą. A tak ode mnie? Wypisać sobie cele, priorytety i rozpisać jak do tego dojdzie. Zadać sobie pytanie: „Co jest w moim życiu najważniejsze?”, „Co zrobiłabym, gdyby została mi ostatnia godzina życia”. Po prostu radzę żyć pełnią życia i nie spoczywać na laurach, bo nauczyłam się, że kto nie ryzykuje ten nie ma. Zwyczajne, znane oklepane slogany są bardzo mądre i dają kopa.
Poukładajcie sobie wszystko w swoich głowach i powolutku dążcie do celu. Ja jestem perfekcjonistką, ale nauczyłam się czasem odpuszczać, choć to trudne, bo u mnie musi być posprzątane, poukładane, pięknie, czysto, poprasowane, dziecko ma mieć wszystko przygotowane do przedszkola, mąż ma mieć pojemniczki przygotowane do pracy, a ja powinnam codziennie robić inny obiad… Błagam… Tak się nie da żyć.
Nauczyłam też mojego męża wyrażania swoich emocji, a nie oskarżeń – to bardzo ważne, by zamiast mówić „jesteś beznadziejny”, mówić „czuję się źle, bo tak mnie potraktowałeś..” – radzę zgłębiać wiedzę psychologiczną i wzrastać… Warto! Ale wiem, że każda z Was miałaby coś ciekawego do opowiedzenia. Każda z Was jest wspaniała i jedyna w swoim rodzaju. Wszystkie wymienione w pytaniu role da się pogodzić, tylko trzeba nauczyć się odpuszczać! Trzeba czasem wyjechać na weekend i po prostu być szczęśliwym. Ja wyjeżdżam za kilka dni, bo to moja piąta rocznica ślubu.
Ty też uwierz w siebie!
Jeśli chciałabyś dowiedzieć się na czym polega proces diet coachingu – z przyjemnością o nim opowiem! Wystarczy, że napiszesz na: kasia@skrzydlarozwoju.com.pl