Pandemia i polityczna rzeczywistość tej jesieni jest dla nas wszystkich wyjątkowo trudna. Internet bombarduje nas przykrymi doniesieniami. Dlatego chcę Ci pokazać jak radzić sobie z gniewem, odnaleźć w tym wszystkim nadzieję, aby przetrwać te trudne czasy.
[ten post został stworzony 2 listopada 2020 podczas Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, ale publikuję go dopiero 7 grudnia 2020, bo bardzo się bałam jak na niego zareagujesz i czy w ogóle ma sens.]
Nadzieja na trudne czasy
Długo mnie tu nie było. Pewnie nadal siedziałabym cicho, gdyby nie wiadomość, którą dostałam od Ani. Uświadomiła mi jak bardzo wszyscy czujemy to samo.
Przerażenie. Strach. Zagubienie. Niepewność. Rozgoryczenie. Gniew.
Właśnie o tym ostatnim chciałabym Ci powiedzieć.
Jeśli czytasz moje posty od jakiegoś czasu, pewnie wiesz, że często odwołuję się do tego, że emocje – niezależnie od tego czy przyjemne czy nie – są dla nas drogowskazem. Są zewnętrznym efektem czegoś, co dzieje się w środku.
Właśnie tak jest z gniewem. Pojawia się wtedy, gdy ktoś narusza Twoje granice. Zapłonem staje się fakt, że dzieje się coś, na co się nie zgadzasz. Coś, co jest sprzeczne z tym, w co wierzysz.
Tak, mówię głównie o sytuacji w kraju.
Myślę, że większość z nas jest dotknięta tym, co się dzieje. Chcemy działać, ale jedyną słuszną opcją wydaje się iść na protest (niezależnie po której jesteś stronie). Chcę Ci pokazać jak wejść głębiej w to uczucie i wykorzystać je do głębokiej transformacji.
Jak radzić sobie z gniewem
#1 Obserwuj
Największą krzywdę robimy sobie (i innym) kiedy działamy nieświadomie. Kiedy dajemy się ponieść. Wtedy górę biorą emocje, a nie to, co się za nimi kryje. Nie dotykamy sedna, a tylko pogarszamy sprawę.
Trudno się dziwić.
Skoro w grę wchodzą tak silne emocje, trudno włączyć racjonalne myślenie i wewnętrzną introspekcję. Mimo wszystko tym razem proszę, abyś się zatrzymała/zatrzymał. Spójrz na wszystko z góry i staraj się przyjrzeć wszystkiemu jak obserwator stojący z boku:
- co konkretnie sprawia, że czuję bunt?
- kiedy czuję go najsilniej?
- przez co (konkretnie) chcę krzyczeć?
- po czym mam ochotę wybuchnąć?
- co sprawia, że rozsadza mnie od środka?
Zastanów się nad tym głęboko.
Podam Ci teraz przykład odpowiedzi, które słyszę od kobiet w odniesieniu do strajków z października 2020. Trzy głosu po równo dla każdej ze stron:
Chcę wyrazić mój brak zgody na to co się dzieje teraz w moim kraju. Absolutnie każda kobieta powinna mieć wybór, czy chce urodzić niepełnosprawne dziecko!!! To ona będzie ten ciężar dźwigała przez całe swoje życie.
Wiesz kto jest największym obrońcą wyroku trybunału? Seniorki. A najlepsze jest to, że w czasach ich młodości aborcja była legalna i wykonywana na masową skalę.
Najbardziej wkur*** mnie to, że kobiety traktowane są jak bezmózgi, które nie mają serca, sumienia i rozumu i będą traktowały aborcję jako kolejny sposób antykoncepcji.
Rolą Kościoła jest obrona życia! W tym także dzieci nienarodzonych.
„Jeśli przyjdą niszczyć ten naród zaczną od Kościoła, gdyż Kościół jest siłą tego narodu” – tak mówił kardynał Stefan Wyszyński.
Jeśli zgadzamy się na aborcję – jak to o nas świadczy jako o ludziach, cywilizacji, kulturze?
Wiele kobiet (w tym ja) jest do szpiku kości poruszonych sytuacją, która dzieje się w kraju. Nie chcę odwoływać się do żadnej ze stron, bo nie w tym rzecz. Jedynym sposobem, aby przejść (a może nawet wygrać) te trudne czasy jest dojść do sedna sprawy. Swojej wartości. Przekraczanych granic. Dogłębnie zrozumieć sobie. Nazwać źródło swojego gniewu.
Kiedy zrozumiesz siebie i przyjmiesz do wiadomości GDZIE PRZEBIEGAJĄ TWOJE GRANICE, łatwiej wejść w dyskusję z drugą stroną zaangażowaną w konflikt. Wiesz konkretnie czego chcesz bronić.
#2 Postaraj się zrozumieć
Tak – i siebie, ale co znacznie trudniejsze, także drugą stronę. Być może jeszcze nie teraz. Szukanie porozumienia kiedy jest się w furii raczej nie zwiastuje sukcesu. Temperatura tej emocji musi opaść, aby można było przejść do kolejnego etapu. A pewnie opadnie, bo bardzo często za gniewem stoi…
smutek.
Bezbrzeżny, przemożny smutek, którego za wszelką cenę nie chcemy do siebie dopuścić. Często bierze się też z tego, że nie widzimy drogi wyjścia. Tracimy nadzieję. Zaczynamy dostrzegać, że tkwimy w błędnym kole. Jedynym sposobem, aby odzyskać nadzieję, a tym samym wpływ na swoją sytuację jest znaleźć nić porozumienia. Zacząć rozmawiać z drugą stroną. Nie da się tego zrobić kiedy wszyscy na siebie krzyczą.
Właśnie dlatego tak ważne, aby postarać się zrozumieć też to, co ma do przekazania druga strona.Może konflikt bierze się z niedoinformowania. Może z braku wiedzy. Może z manipulacji, z którą nie mamy szansy nic zrobić. A może właśnie z emocji… Kiedyś usłyszałam, że 10% konfliktów bierze się z różnicy zdań, ale 90% z barwy tonu głosu. Najczęściej się kłócimy kiedy czujemy się nierozumiani. Kiedy sami staramy się zrozumieć możemy zmienić swoją sytuację o 180 stopni.
W tym miejscu chcę Ci zwrócić na coś uwagę. Nie wiem jak Ty, ale ja często mam do siebie pretensje, że nie idę w manifestacji, która naświetla ważną dla mnie sprawę. Że nie biorę udziału w protestach. Że pozostaję niema. Że brakuje mi odwagi. Jeśli masz czasem podobnie chcę Cię uspokoić. Ta cicha praca jest także potrzebna. Swój spokój również możesz wykorzystać, aby walczyć o sprawę. Nie w tłumie ludzi na głównej ulicy miasta, ale w swoim rodzinnym domu, najbliżej okolicy czy szkole/uczelni. Nie ma znaczenia czy chodzi o prawa kobiet czy ochronę środowiska. Szukanie porozumienia zawsze ma znaczenie!
#3 Znajdź wspólny mianownik
Pamiętasz przykłady zdań za i przeciw, które podałam w pierwszym akapicie? Jedną rzecz mają wspólną. Obie strony zgadzają się w tym, że poruszany temat jest bardzo trudny i bardzo kontrowersyjny. Już to może być starterem w porozumieniu.
„Widzę, że co do jednej sprawy się zgadzamy…”
„Wygląda na to, że jedno jest pewne…”
„Jedna rzecz jest pewna – to trudny temat.”
A czasem nawet wystarczy „Rozumiem (kropka).”, aby otworzyć uszy drugiej strony.
Wiesz dlaczego piszę o porozumieniu? Bo moim zdaniem to jedyny sposób na to, aby radzić sobie z gniewem i przetrwać burzliwe czasu. Może jestem naiwna. Może jestem zbyt wielką idealistką. Ale Ania, która do mnie napisała podtrzymała mnie w przekonaniu, że taki głos w tym rozkrzyczanym świecie też jest potrzebny.
Mam nadzieję, że choć trochę dodałam Ci otuchy.
Niech Moc będzie z Tobą!
Kasia
P.S. Kiedy czujesz się kompletnie przytłoczona czy przytłoczony tym co się dzieje zrób jedną z tych trzech rzeczy: włącz na cały regulator i zaśpiewaj na głos Hakuna Matata, zadzwoń do babci i spytaj jak się czuje, zrób coś dobrego dla innych (oddaj nieużywane ubrania do kosza PCK lub spytaj sąsiadki czy potrzebuje, aby jej zrobić zakupy). Mi zawsze to pomaga 💞